Śluby wieczyste br. Antoniego

Stało się to już zwyczajem klasztornego kota Śnieżynka, aby w momencie introdukcji dnia zrobić obchód po majdanie gospodarczym. Wychodzi więc ze swojej ciepłej kanciapy, a przenikając przez renesansowo – manierystyczny piaskowcowy portal kieruje swe kroku ku szklarniom. Nie jest dla niego problemem prześlizgnąć się przez delikatnie utłuczoną taflę szkła, aby powoli maszerować przez mroźną przestrzeń rozgrudkowanego poletka, gdzie latem w ukropie koegzystowały obok siebie zarówno ogórki, jak i arbuzy. Następnie Śnieżynek zwinnie mija studnię głębinową, pompę i mauzery, aby skacząc po pustakach przebrnąć obok komina dawnej kotłowni. Z tego miejsca rozciąga się przepiękny widok na gmach cenobium, szczególnie gdy wchodzące słońce tworzy tenebrystyczne kontrasty w arkadach skrzydła południowego. Lecz nie landszafty go teraz interesują, ale szybko minąwszy spichlerz, zostaje mu ostania prosta nieopodal gnojownika, gdyż już widać cel podróży – otwarte drzwi obory. W jej wnętrzu, stojące w zwartym szeregu klasztorne krowy są dojone, a bieluteńkie strużki mleka zwinie tańczą pośród metalicznych ścianek wiadra. Z doświadczenia wie, że i jemu się odrobinka dostanie – w końcu przeszedł tak długą drogę…

Mylne jest mniemanie, że treścią życia mnichów jest modlitwa publiczna. – pisał Tomasz Merton w swoim dziele ,,Nikt nie jest samotną wyspą” – Mnich modli się istotnie za wszystkich ludzi i za cały Kościół. Ale to nie jest jedyna ani nawet główna racja jego egzystencji. A jeszcze mniej usprawiedliwia swoje istnienie nauczając, pisząc, studiując Pismo Święte lub śpiew gregoriański albo uprawiając ziemię i hodując bydło. Na świecie jest wiele krów i hodowla ich obchodzi się doskonale bez mnichów. Niewątpliwie, powołanie zakonne daje świadectwo transcendencji Boga, głosząc całemu światu, że On ma prawo wybrać niektórych ludzi do życia wyłącznie dla Niego.

To wezwanie do służby w zakonie cysterskim, przed ponad pięciu laty, rozeznał br. Antoni Procek. Dnia 16 stycznia 2022 r, uroczyście je potwierdził, wypowiadając wieczystą profesję monastyczną.

Ale wróćmy do Śnieżynka. Stało się również jego zwyczajem, aby na szkodniki polować nieopodal przeźroczy romańskiego kapitularza, skacząc pomiędzy filigranowymi drzewkami. Między nimi, bardzo cicho i ledwo dosłyszalnie, unosi się mgiełka recytowanych hymnów i psalmodii, z kaplicy ponad salą kapitulną. Sobotnia jutrznia sławiła czynny dwóch wiernych uczniów św. Benedykta – Placyda i Maura, którzy dla Boga porzucili wszystko, i jak głosiła laudacja starszego z nich, który uznał za nic rodu swego godność, porzucił pałac dla klasztornych murów, oddał majątek, sławę i honory za jarzmo Boże. Jakże te słowa trafnie opisują powołanie monastyczne.

Będę Cię wielbił przez całe me życie i wzniosę ręce w imię Twoje – rozbrzmiewały wersety psalmu 63, który liturgia godzin przyporządkowała następnego dnia do niedzielnej jutrzni. Wtórował mu następny psalm – 118: Jesteś moim Bogiem, podziękować chcę Tobie, Boże mój, wielbić pragnę Ciebie. Gdy zakończyła się ta poranna modlitwa brewiarzowa, brat Antoni złożył homagium ojcu opatowi, przyrzekając mu posłuszeństwo i jego prawnym następcom. Na ołtarzu, zgodnie z cysterskim rubrycelami, była położona kukulla – szlachetna szata, którą święci nasi Ojcowie nakazali nosić wyrzekającym się świata na znak niewinności i pokory. Ojciec opat zrosił ją wodą święconą.

Średniowieczny mnich cysterski Igung, na zarzut mnicha kluniackiego, że kukulla jest szatą pokutną, a nie anielską odpowiedział: Żywot mnicha jest anielski i stój jego jest anielski. Okrywa bowiem głowę mnicha jakby dwoma skrzydłami, dwoma skrzydłami – ramiona i dwoma skrzydłami – tułów. Oto sześć skrzydeł klasztornego cherubina w jednej szacie, mianowicie w naszej kukulli, bo wasza, niemająca rękawów, nie jest kukullą. (W czasach Igunga kukullę mnichów kluniackich stanowiły dwa obszerne płaty materiału, opadające z przodu i z tyłu ciała, spięte po bokach agrafami. Właśnie pod wpływem cystersów kukulla zawdzięcza swój obecny wygląd). Wspomniany żywot anielski znakomicie komentuje św. Bernard z Clairvaux w swoim dziele ,,Apologia do opata Wilhelma”, perorując o stanie mniszym: Żaden stan na ziemi nie jest bardziej podobny do zastępów anielskich, żaden nie jest bliższy naszej matce Jeruzalem, która jest w niebie – czy to z powodu chlubnej czystości, czy to z powodu gorliwej miłości. Już Orygenes, a za nim św. Augustyn i św. Bernard, twierdzili, że przeznaczeniem ludzkości jest zajęcie w królestwie Bożym miejsca upadłych aniołów, do czego uzdalnia człowieka zmartwychwstanie będące efektem dokonanego przez Logos dzieła odkupienia.

Uroczysta Msza Św., podczas której br. Antoni złożył wieczystą profesję monastyczną, rozpoczęła się o godz. 13. Eucharystii przewodniczył ojciec opat Eugeniusz, a przy ołtarzu Pana stanął również m.in. ks. Roman Dobosiewicz proboszcz parafii Radoszowy, z której pochodzi neoprofes oraz jego kuzyn ks. Rafał Procek. W ławkach zasiedli, oprócz rodziny i przyjaciół brata Antoniego, także delegacje z opactw szczyrzyckiego, jędrzejowskiego i tynieckiego, jaki i mieszkańcy Wąchocka. Eucharystię uświetnił swoim śpiewem chór, który z empory organowej akompaniował XVII – wiecznemu instrumentowi.

W Liturgii Słowa, którą Kościół wyznaczył na tą niedzielę, w pierwszym czytaniu z proroka Izajasza, Jeruzalem odnalazło swojego Oblubieńca. Z kolei w epistole szczególnie wybrzmiały słowa św. Pawła, mówiącego o różnych darach Ducha Św: Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Oba czytania wpisywały się w myśl o powołaniu, gdyż jest ono darem Ducha Św. i również odnalezieniem Oblubieńca – Chrystusa.

W swojej homilii ojciec opat zarysował drogę powołania brata Antoniego, opisując jego rodzime strony, które kształtowały jego duchowość i jego zaangażowanie w działalność parafialną. Zwierzchnik wąchockiego opactwa perorował również o posługach br. Antoniego w klasztorze, podkreślając, że to właśnie tu – w wąchockim opactwie – odnalazł on miejsce, aby umacniać swoje powołanie monastyczne.

Po homilii ojca opata nastąpił obrzęd ślubów uroczystych. Św. Benedykt, kreśląc ich formę, odwoływał się w symbolice do katechumenatu i samego sakramentu chrztu. W klasztorze, tym pierwszym okresem był nowicjat (dawniej nie praktykowano ślubów czasowych, ale od razu po nowicjacie składano śluby wieczyste. Treściwie ujmuje to cysterska ,,Karta Miłości”: Nakładamy czas jednego roku na probację przychodzących do nas kandydatów. Przy końcu jednego roku zebrani w kapitularzu, przyjmujemy profesję tego, który chce pozostać i który zasługuje, aby go w klasztorze zostawić), a śluby, będące przyjęciem do wspólnoty braci, stawały się ”powtórnymi narodzinami” (por. J 3, 3n). Bowiem już przez chrzest każdy chrześcijanin jest powołany, aby wraz z Chrystusem umrzeć dla świata, zostać pogrzebanym i wskrzeszonym do nowego istnienia i życia w Chrystusie. Tą intuicję pookreślała tego dnia również kolekta: Panie, nasz Boże, łaska chrztu świętego tak się rozwinęła w tym słudze Twoim, że pragnie naśladować przykład Twojego Syna w życiu zakonnym, spraw, aby nieustannie dążąc do ewangelicznej doskonałości pomnażał świętość Kościoła i jego apostolską żywotność.

Brat Antoni trzykrotnie potwierdził swoją wolę doskonałego pójścia za Chrystusem i całkowitego poświęcenia się Bogu. Ślubował wierne zachowanie nakazów Ewangelii i Reguły, aby kroczyć wąską i ciasną drogą, którą pokazuje tradycja Zakonu, przyrzekając swoją stałość, przemianę obyczajów i posłuszeństwo według Reguły świętego Ojca naszego Benedykta. Następnie gdy dokonał gestu prostracji, padając na twarz, rozległa się w świątyni litania do Wszystkich Świętych. Nie był to jedyny moment podkreślający łączność z Kościołem triumfującym, ponieważ na ołtarzu głównym umieszczono relikwie, które są przechowywane w wąchockim opactwie – m. in. św. Bernarda, bł. Wincentego Kadłubka, św. Jacka czy św. Rocha. Wynika to z tradycji, że mnich swoje śluby składa wobec Boga i wszystkich Świętych Jego, których Relikwie tu się znajdują. Litanię zakończyła modlitwa ojca opata, który prosił Boga, aby serce neoprofesa które Tobie ma się poświecić, ogień Ducha Świętego oczyścił z wszelkiej zmazy grzechu i rozpalił wielkim płomieniem miłości.

Następnie br. Antoni odczytał i podpisał dokument, którego sporządzenie nakazuje Reguła: Niech sporządzi dokument, o tym trwałym przyrzeczeniu, powołując się na imię świętych, których relikwie są w kościele i na imię obecnego opata. Dokument ten ma napisać własną ręką, gdyby zaś nie umiał pisać, niech inny przez niego uproszony napisze, a on sam ma znakiem podpisać i własną ręką położyć ma ołtarzu (RB 58, 18 – 20). Cyrograf położył pod korporałem, na którym sprawowana była Najświętsza Ofiara, aby włączyć się w śmierć krzyżową Chrystusa, poprzez dodanie do darów Kościoła – chleba i wina – ofiarę z siebie samego.

Po złożeniu dokumentu, brat Antoni skierował prośbę do Boga o pomoc w wypełnieniu złożonych przyrzeczeń, trzykrotnie powtarzając słowa: Przyjmij mnie Panie, według Twojej obietnicy, a żył będę i nie zawiedź nadziei mojej. Zwrócił się również do ojca opata i profesów wieczystych z prośbą o modlitwę. Po tym, zgromadzona wspólnota śpiewem psalmu 51 wzniosła swe błaganie do Boga o miłosierdzie nad neoprofesem, aby Stwórca oczyścił i przygotował jego serce do przyjęcia darów Ducha Św. Potem nastąpił najważniejszy moment obrzędu – modlitwa konsekracyjna, w której Kościół potwierdził śluby zakonne. Ojciec opat rozpoczął ją słowami: Boże, źródło i początku wszelkiej świętości, tak umiłowałeś ludzi, przez Ciebie stworzonych, że dałeś im udział w boskiej naturze. Tego zamiaru Twojej dobroci nie zniweczył grzech Adama ani nie zmieniły zbrodnie świata. Albowiem na początku czasów dałeś nam Abla jako przykład niewinnego życia. Ukazując starotestamentowe postacie mężów i niewiast, kapłan podkreślił, że wśród nich jaśnieje Córka Syjonu, Najświętsza Maryja zawsze Dziewica, z której czystego łona narodziło się Twoje Słowo, wcielone dla zbawienia świata, nasz Pan Jezus Chrystus. Zachęcając neoprofesa do Jego naśladowania, zwrócił się do Boga: Panie, Ojcze święty, bądź dla tego sługi Twojego obrońcą i przewodnikiem, a gdy stanie przed trybunałem Twojego Syna, bądź mu zapłatą i nagrodą.

Zewnętrznym znakiem wieczystego oddania się Bogu było nałożenie kukulli. Po obrzędzie ślubów uroczystych, rozpoczęto liturgię eucharystyczną. W niej, podobnie jak w modlitwie konsekracyjnej, wybrzmiały wątki eschatologiczne. W prefacji padły słowa: On wezwał do gorliwej służby Twojemu majestatowi tych, którzy ze względu na Ciebie wyrzekają się wszystkiego na ziemi, i zapewnił ich, że znajdą skarby w niebie. A w Kanonie Rzymskim odczytano: Boże, przyjmij łaskawie tę Ofiarę od nas, sług Twoich, i od nowego profesa. Składamy ją Tobie w dniu jego ślubów. Uświęć te dary i spraw, aby nasz brat, którzy dzisiaj dzięki Twojej łasce ofiarował Tobie swoje życie, mógł wejść do radości wieczystej Paschy, gdy Twój Syna powróci w chwale.

Po Mszy Św. zgromadzeni, wyszedłszy na krużganek, składali życzenia neoprofesowi. Następnie udano się do refektarza, aby pod jego wczesnogotyckim sklepieniem, wspartym trzynastoma żebrami jako nawiązującymi do Ostatniej Wieczerzy, spożyć posiłek. Jako przystawkę przygotowano pieczony pasztet na grzankach, po którym wniesiono rosół. Jako danie główne podano klasyczny śląski obiad, gdyż z tego regionu pochodzi br. Antoni, czyli paletę różnych mięs, na czele z roladą, do tego dwa rodzaje klusek śląskich oraz surówki. Zwieńczeniem był oczywiście deser – ciasto podane z lodami śmietankowi i czekoladowymi. Po zakończeniu posiłku przygotowano w kawiarni tort, ciasta i gorące napoje, aby przy rozmowach przybyli goście dalej mogli budować się podniosłą uroczystością.

A za grubą ścianą, gdzie radośnie bawili się uczestnicy ślubów wieczystych, w swojej kanciapie, na legowisku obok grzejnika wygodnie ułożył się klasztorny kot Śnieżynek, spokojnie i bez nerwów oczekując kolejnego wschodu słońca. Tranquillus Deus tranquillans omnia – pisał św. Bernard – Spokojny Bóg, który wszystko uspokaja…

Udostępnij ten post
Skip to content